W sobotę Wolsztyn po raz kolejny, czyli kolejna bardzo udana parada parowozów. Pomijając dziki tłum, zgiełk i medialność tej imprezy, było cudownie!!!
A w paradzie udział wzięły:
Ol49-59 z Wolsztyna:

druga nasza Oelka, Ol49-69:
Tkt48-18 z Jaworzyny:

Tkt48-191 z Chabówki:
Tkh 05353 z Pyskowic:
Pm36-2 Piekna Helena:
Szkoda tylko, że ktoś wpadł na idiotyczny pomysł zawieszenia jej na przedzie tego okropnego kawała tektury…
Z Czech przyjechały piękne dwa parowozy wyprodukowane w 1947 roku przez zakłady Skody: 534.0432:
i 475.101:
Z Niemiec też były dwa: 01 0509-8:
i 52 8177-9

oraz Ty2-911 z Chabówki:

Cudnie, że było ich aż tyle, choć żal, że od nas ‘tylko’ tyle…
Taki widok sprawia, że aż chce się skakać z radości
Taki też i to bardzo:
Na paradzie, jak co roku, nie zabrakło drezyniarzy. Z roku na rok mają coraz fajniejsze karoserie

Były też inne pojazdy szynowe

Ciuchcie trzeba nakarmić

napoić
naoliwić
i czasem przestawić na inny tor

Romantico…

Para buch…
W narzędziowni jak zwykle


I tak mogłabym wrzucać te fotki i wrzucać…
Wieczorem odbyło się piękne widowisko Wołoszańskiego. Co prawda pomylił Tkt z Oelką, ale co z tego, nie zna się koleś, a widowisko było naprawdę widowiskowe
i wzruszające. Zwłaszcza, że mogłam je sobie oglądać z pierwszego rzędu
A jakby tego jeszcze było mało, po spektaklu były sztuczne ognie
To jeden z najpiękniejszych widoków na ziemi: szopa pełna parowozów pod parą!!!


Kawałek dalej znajduję jeszcze pomost wśród trzcin. Nie ma tu nikogo, ale plaży też nie ma
Jadę zobaczyć lokalny koniec świata. Droga się tu kończy, dalej już tylko leśne dróżki. Jezioro też się kończy. Zostaję na trochę, żeby wysłuchać pierwszego w tym roku koncertu żab 
Co prawda rano łąka nie za bardzo chciała mnie puścić (czego się trochę spodziewałam, ale odłożyłam martwienie się o to do rana), musiałam bardzo ją poprosić, żeby puściła, to i tak nie popsuło mi to humoru 
A to niby chwast, ale jak kwitnie, to wygląda cudnie. Uwielbiam łąki nimi obsypane!


















Tu widać pogodę 
