Z braku czasu blog chwilowo przeniesiony jest tu:
Zaglądajcie, dużo się tam dzieje


Te fotki nie wymagają komentarza
Co za widok!



A że wtedy już znów siąpiło… to jest i tak


Najbardziej lubię, gdy w szopie jest właśnie tak…

Gdy tłumy już znikły, gdy parowozy odpoczywają po całym męczącym, ale przecież cudowonym dniu… To było ich święto…

Wcześniej było ‘przedstawienie’, bo chyba inaczej tego w tym roku nie dało się nazwać
I… przepiękne fajerwerki!





Dobranoc

Ależ nie, nie, to jeszcze nie koniec fotek

Kolejna parada parowozów za nami. Jubileuszowa, bo dwudziesta. Tyle lat to już trwa, nie do wiary! Pojechałam, oczywiście
Pogoda nie dopisała, zmarzłam okropnie i zmokłam. Nie raz
Ale, jak zwykle, warto było!!! Zobaczcie sami, na taki widok aż mi się wszystko w środku cieszy

W tym roku było aż 14 parowozów, jupiiiii! Fotki w kolejności, jak jechały, nie będę żadnego faworyzować, bo wszystkie są przepiękne i wyjątkowe!
No to start: 01 509-8 z Cottbus

Gwiazda ze Słowacji, 498.104 zwany Albatrosem

Napędzany mazutem stary znajomy 18 201 z Cottbus

Tkh 05353

23 1019 z Cottbus

Tkh 49-1 z Chabówki

Piękność z Czech 464.008

Nasze kochane Oelki Ol49-59

i Ol49-69

Tkt48-18 z Jaworzyny

Miałam nie faworyzować, ale gdybym miała wybierać, to po tęsknocie za Petuchą, Ty42-107 podobał mi się najbardziej. Też z Chabówki

Tkt48-191 z Chabówki

Najstarszy parowóz Ol12-7 z roku uwaga uwaga 1912!

I 52 8177-9 z Berlina

Mam nadzieję, że ta wzrostowa tendencja się utrzyma! Bo rok temu trochę już było smutno…
Wybrałam sobie nieco inne miejsce na fotki niż zwykle. Dla odmiany. Dobrze, że jednak nie zachciało mi się iść na górkę, parowozy ledwie do niej dojechały…

Są ludzie, którzy przyjeżdżają co roku. Mimo, że ich nie znam osobiście, to bardzo miło ich spotykać. Mają ten sam błysk lekkiego kolejowego szaleństwa w oku
I po tym łatwo ich poznać, nawet jeśli widzę kogoś po raz pierwszy

A żeby nie było tak różowo, to powiem, że nie podoba mi się bardzo fakt, że ta impreza robi się z roku na rok coraz bardziej dla mediów i dla vipów, a nie dla ‘zwykłych, szarych kolejowych świrów’
Smutne to
Nie daje się już zrobić normalnych fotek ciuchci na obrotnicy, bo wszystko zasłaniają rusztowania dla TV… To tylko mały przykład.

Po paradzie, jak nigdy poszłam zobaczyć miasto, bo jak dotąd Wolsztyn to dla mnie tylko okolice parowozowni
Na rynku znalazłam super fontannę

Wieczorem też było ciekawie, ale o tym w następnym wpisie

Nareszcie wszystko się obudziło, lata, pływa, ćwierka, szumi. Uwielbiam ten czas!


… chce mi się jeszcze i jeszcze!





Ale najważniejsze, że smuteczki chwilowo (mam nadzieję, że na dłużej) gdzieś sobie poszły
Dawno chciałam już to zobaczyć. I tym razem w końcu ten zamiar zrealizowałam!

Widok jest przepiękny!!!

Przy okazji poznałam ekipę, była impreza do późna.

A potem Antki poleciały na wschód…

Za to po południu przyleciały trzy Extry

Jak już pod wieczór stwierdziłam, że robi się nico zimno i chyba czas wracać, to spotkałam jeszcze kumpla i przegadaliśmy trzy godziny, podziwiając takie widoki

Wczoraj nie tylko Piernik był atrakcją. Na niebie pokazały się piękne chmurki.

Odwiedziłam drewniany kościółek w Łubowie.


A potem…


Dziś zerwałam się, jak dla mnie, bladym świtem. A wszystko przez Piernika, czyli parowóz jadący do Torunia… Warto było!!!
Najpierw zaczaiłam się na niego po drodze. Czekałam nieco dłużej niż się spodziewałam, ale w końcu znajomy gwizd i dźwięki było słychać już z daleka. Potem, jak zawsze na horyzoncie pojawił się dym…

i w końcu sam pociąg

Pogoniłam za nim do Gniezna, gdzie był stop i można było odwiedzić dawną lokomotywownię. Super!

Były Bamberki

i pamiątkowe fotki


O parowóz trzeba dbać


W nocy siedziałam w hangarze dłubiąc przy antku. Wiedziałam, że Piernik powinien wracać. No i usłyszałam charakterystyczny gwizd. Zdążyłam jeszcze pomachać mu na dobranoc


A na dobranoc słodkie kuleczki
