drugie marzenie

Dziś słonko (nareszcie, choć trochę!),
wiatr, który wywiał z jakiegoś kąta jesienne liście i ganiał je po ulicy.
Przez chwilę nawet deszczyk i grad – pogoda iście marcowa.
Widziałam z daleka czarne kłęby pary parowozu.
Chciałam iść się przywitać, ale mi zwiał ;)
Za to widziałam efa, zanim schował się w chmurach :)

Ostatnio pisałam o marzeniach, które spełniła mi Lanzarote.
Jednym było zajrzeć do krateru, drugim – zobaczyć czarną plażę.
Odkąd kiedyś, wiele lat temu, zobaczyłam ją na zdjęciach,
zapragnęłam być tam naprawdę. I marzenie się spełniło! :)
Co prawda inaczej nieco sobie to wyobrażałam,
bo marzyło mi się, żeby zanurzyć się tam w oceanie,
zabrakło mi karty w aparacie, nowa została w aucie, a nie było czasu wracać.
I nie miałam okazji się nią nacieszyć ile wlezie
(bo szybko szybko, trzeba jechać dalej).
A mogłabym sobie tam siedzieć do zachodu słonka.
Więc czarna plaża nadal pozostaje marzeniem…
Ale dość marudzenia, bo przecież to wina okoliczności, a nie wyspy :)

Wyspa dała mi to, co miała do zaoferowania, a piękne to było miejsce!

Plaża faktycznie była czarna :)

Składała się z drobniutkich kamyczków,
z których kilka oczywiście wróciło ze mną do domu ;)

Nie mogłam się od tego miejsca odczepić, tak mi się podobało.
Cieszyłam się, że mogę tam być!

Wlazłam oczywiście do oceanu choć tyle, ile się dało w dżinsach :) O!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>